Ten film ma zbawić kino. W przeciwieństwie do większości swoich konkurentów ma być maratończykiem, a nie sprinterem. Ma przyciągać widownię przez wiele miesięcy, a nie tylko kilka pierwszych weekendów po premierze. Jest gigantyczną produkcją za setki milionów dolarów. By w pełni docenić jego walory, trzeba go oglądać na wielkim ekranie, najlepiej w systemie IMAX, w sali z profesjonalnym nagłośnieniem i... mieć dużo czasu. Bo "Avatar - Istota wody" Jamesa Camerona trwa ponad 3 godziny. Jedna z najpilniej śledzonych przez rynek kinowych premier postpandemicznych okaże się dochodowa, dopiero gdy wpływy z biletów sięgną 2 mld dolarów. Podobną kwotę udało się zebrać tylko pięciu innym produkcjom w historii, w tym pierwszej części "Avatara" oraz "Titanicowi". Oba te filmy wyreżyserował... Cameron. Czy "Istota wody" wpłynie na istotę kina w przyszłości? Czy do opuszczenia kanapy przed telewizorem będą nas skłaniać wyłącznie blockbustery? O tym w najnowszym odcinku podcastu "Mam Pytanie", zapraszamy. Partnerem podcastu jest firma doradcza EY.