Krzysztof Jabłoński, były dziennikarz TVP Info, mówi w Radiu Wnet, że jego droga ostatnich lat prowadziła przez frontowe miasta, klasztory i rozmowy o najtrudniejszych rozdziałach historii polsko-ukraińskiej.
O bieżącej polityce wypowiada się w zdecydowany sposób.
Drugą osobą w państwie stał się stary komuch. Człowiek, który jest bezwstydnym przykładem powrotu tzw. elit PRL-owskich, moskiewskich marionetek– mówi o wyborze Włodzimierza Czarzastego na marszałka Sejmu. Dodaje, że całe życie wita się hasłem „Precz z komuną” i „chyba jeszcze długo będzie ono aktualne”.
Ostatnia jego wyprawa rozpoczęła się nietypowo – we włoskim Gargano, miejscu objawień św. Michała Archanioła.
Zakupiłem relikwie, kamienie z groty i figurki Michała Archanioła. Chciałem je rozwieźć kapelanom wzdłuż frontu, żeby wesprzeć żołnierzy– tłumaczy.
Jeździł przez Słowiańsk, Sumy, Charków i Dniepr. Widział ludzi „kłębki nerwów”, miasta obudowane siatkami antydronowymi i drogę, którą w jedną dobę zabezpieczono na nowo przed rosyjskimi atakami.
Wołyń
W rozmowie pojawia się także temat trudnej pamięci o 1943 roku – rzezi Wołyńskiej.
Z różnymi reakcjami się spotykam, ale najczęściej spokojnymi. Wielu Ukraińców zna tylko swoją wersję historii, bez polskich źródeł– mówi o ludobójstwie popełnionym przez ukraińskich nacjonalistów na ludności polskiej.
Przywołuje historię historyczki, która po studiach znała jedynie określenie „wojna polsko-ukraińska”.
Pytam: patrzyliście w polskie źródła? Odpowiedź: nie było takich. To jest problem programów nauczania– wskazuje.
Przypomina również o Ukraińcach ratujących Polaków.
Są setki ustalonych nazwisk świętych ludzi, którzy ratowali Polaków i ginęli tak samo. A bohaterami robi się morderców. Coś jest nie tak– mówi.