
„wymyśliły nas grzyby i buki
i przeczeka nas krzak, najwyższy time, by sie z nim zlac
asana las”
Taki wspaniały wiersz Agaty Jabłońskiej przyszedł do mnie w Pełnię Grzybiarek. Pełnię żniw. Pełnię spadających liści.
Znowu myślę i gadam o tym wszystkim większym od nas, ode mnie, od internetów i jego algorytmów. Od polityki, wojen i autostrad. Od wiatraków, kopalni i atomówek. Fakt, że księżyc nabrzmiewa i wschodzi i nie potrzeba do tego ludzkich decyzji i woli - daje mi dużo nadziei. I poczucia bycia częścią.
Siedzę nad Wisłą. W 9 minucie wschodzi księżyc. Posłuchajcie tego. Gdzieś tam pędzą samochody, lecą samoloty. Nie słyszę tego całego hałasu. Ten odcinek wypełniony jest księżycem, parskaniem ognia, dźwiękami wody, bobrów i nocnych ptaków.
Chodźcie. Usiądźcie przy mnie nad brzegiem Wielkiej Rzeki. Przy ognisku.