
Kiedy ostatnio zeszłyście, zeszliście z leśnej ścieżki w gąszcz? Tak po prostu. Bez planu, bez tezy, bez celu. Ja czasem tak robię i dzisiaj zabieram Was ze sobą. Dlaczego? Ano dlatego, że ten odcinek nie ma celu, tezy ani myśli przewodniej. Jest tak jak kocham najbardziej - dziko i nieprzewidywalnie. Nie wiem gdzie zajdziemy...
Może nad Wielką Mazurską Rafę Koralową? Rozwija się na wywróconych do jeziora olchach, brzozach i sosnach. Nie trzeba jechać do Egiptu ani Australii. Wystarczy zajrzeć pod powierzchnię jeziora... A może usiądziemy i popatrzymy na falowanie światła odbitego od tafli jeziora? Uwielbiam patrzeć na cienie fal muskające olchy na brzegu. A może nauczymy się życia od wyrzeźbionych przez wodę, słońce i wiatr kłód drzew? One są najlepszymi nauczycielkami bycia w drodze, trwaniu w cierpliwości i życia, które jest wystarczająco dobre (jak mówi Ryszard Kulik i ja się z nim bardzo zgadzam!)
Wszystko to opowiadam trochę na ucho, cicho i szeptem. A na koniec mikrofon zabierają mi dzięcioły a ja nie mam już nic do dodania...
Wspominane książki: Wystarczająco dobre życie, Ryszard Kulik, wyd Natuli